Razem
Razem z
maknetą czasem w środę biorę udział w akcji
WDiC i co ja ostatnio czytam Wam pokazuję wraz z aktualną dzierganą robótką. Robię nadal w niebieskościach. Jest to moje drugie podejście do tej pracy, bo nabrałam radośnie oczka i na wyjeździe dziergałam. Po powrocie okazało się... że za dużo w obwodzie nabrałam oczek. Ciężko było spruć robótkę jak się robiło bluzkę od dołu i dojechało do pach... oj ciężko. ;-) No ale dałam radę ;-)
Czytam
Odwiedziłam wczoraj bibliotekę i wymieniłam książki, wzięłam takie coś...jak macie na zdjęciu.
Po ostatniej lekturze tutaj
(klik), którą Wam pokazywałam i pisałam o niej także tutaj
(klik). Ciężko się czyta współczesny... przepraszam za określenie "chłam". Po tamtej lekturze cegiełce prawie 400 stronicowej małym drukiem, gdzie sensem życia kobiety jest jej rodzina, mąż, praca i wiara...współczesny "bełkot" kobiety jest co najmniej groteskowy. Oczywiście czytam to i się śmieję, bo niektóre sytuacje, są aż do przesady w zestawieniu z tamtą książką komiczne.
Współczesna kobieta, powiedziało by się że nie głupia, ma kompletny problem w relacjach. Nie umie porozmawiać szczerze ze swoim mężem, powiedzieć mu otwarcie, że nie ma życzenia utrzymywać kontaktu z kobietą z jego przeszłości, nazwaną w książce "jego byłą" i że nie chce, aby ona miała wstęp do ich wspólnego domu.
Za to robi "dobrą minę" do złej sytuacji, próbując rozgrywać komizmem przeróżne sytuacje. Oczywiście mamy także problem z męskością, z facetem który w moim odczuciu nie umie także odciąć się od relacji z osobą, która już nie powinna mieć miejsca w jego życiu i jest raniąca dla jego żony. Za to tłumaczy się przed tą znajomą i nie widzi, że baba wciąga go w jakieś swoje babskie gierki. Nie wie z kim ma trzymać sojusz. Normalnie biedny mały pogubiony w świecie chłopiec. Tak zresztą jest postrzegany przez swoją żonę, mówi ona o nim starsze dziecko.
Nie wiem czy dalsze wrażenia z lektury będą dobre. Widzę to w czarnych barwach i chociaż niektóre nazwijmy to akcenty komediowe są niezłe, to nie wynikają one z wspaniałości książki tylko z moimi refleksjami na temat kobiety współczesnej, zaganianej, zajętej tak, że frustruje ją własny mąż, przeszkadza własne jedno zaledwie dziecko. Rozważa jak to jest, że są kobiety które mają więcej dzieci i są piękne i zadbane.
Książka robótka i peonie.
Książka i robótka
Peonie, które zgrały się kolorystycznie z okładką książki i robótką
Refleksje
Aż mam ochotę napisać tej pani, bohaterce książki, że matki nazywane ogólnie matkami z rodzin wielodzietnych, nie zawsze malują paznokci u nóg dla przyjemności, ani dlatego,że to tak bardzo to lubią. One, a przynajmniej niektóre z nich to robią dla PR (pijaru), bo świetnie wiedzą, że zwłaszcza takie rodziny są na tzw. świeczniku. Taka matka nie może sobie na luzie iść tak jak to nieraz mają w zwyczaju matki mniejszych rodzin. W takiej rodzinie dziecko nie może mieć podartych w zabawie rajtuz. Jak podrze rajtuzy dziecko z rodziny 2+1 to się powie
- podarło w zabawie, zdarza się.
A jak podrze sobie dziecko rajtuzy z rodziny wielodzietnej to już się patrzy i mówi:
-może matka nie ma na rajtuzy, tam jest tyle dzieci.
I tak samo taka matka jest na świeczniku. Nie może sobie zwyczajnie pozwolić na luksus bycia "niezadbaną". Po prostu musi wyglądać świetnie. I często wygląda. Znam takie matki, które nie dosyć, że są wzorem matki, Polki, żony to jeszcze wyglądają tak pięknie i młodo, że z przyjemnością mówię takim mamom, ilekroć je widzę, że ślicznie wyglądają i wiecie co? To jest 100% prawda. Wyglądają ślicznie. I nie dosyć, że są śliczne to jeszcze mądre i wykształcone. I kochają swoje dzieci i swojego męża. I nie mają problemu z tym, że przedszkole w wakacje jest nieczynne. Nie potrzebują przedszkola, bo chętnie spędzają czas ze swoimi dziećmi nie tylko w czasie wakacyjnym.
I dlatego tak kiepsko czyta mi się tę książkę. I nie wiem czy jej nie zarzucę zupęłnie jak mnie zdrażni. Mogę zwyczajnie uznać, że szkoda na nią mojego czasu ;-)
Refleksja końcowa
Książkę z okładki przeczytałam w jeden wczorajszy wieczór. Nie była to lektura duchowa, średnio rozrywkowa ot takie przeciętne babskie czytadło, jednym słowem lektura "czapki z głowy nie zrywa". Przeczytałam, bo nie lubię nie dokończonych rzeczy, chciałam także zobaczyć czy pierwsze wrażenie będzie ostatnim. Nie polecam książki. Nie uważam, aby wniosła coś pozytywnego do mojego życia. Zaliczyłabym to do pozycji nadających się do czytania w... najmniejszym pomieszczeniu w domu. ;-)
Akcji maknety patronuje ten baner
A Wy?
Czy czasem trafiacie na lekturę taką niewiele wnoszącą do życia, że zastanawiacie się:
-kto to wydał i po co???
Witam ciepło nowo obserwujące mnie osoby, mam nadzieję, że zagościcie u mnie na dłużej. Zamierzam w najbliższym czasie także i Was odwiedzić.
Serdecznie Was środowo pozdrawiam!