czwartek, 8 grudnia 2016

Moje 7 lat z Knit Pro. Podsumowanie.

Dzisiejszy post jest nietypowy

Im mniej piszę na blogu tym paradoksalnie więcej mam pomysłów na posty. Postanowiłam zrobić coś co dawno mi chodziło po głowie.
4  posty robótkowe będą musiały zaczekać w kolejce do publikacji.
Pokazywałam kiedyś na blogu moje ogromne etui na druty, pokazywałam z jakich drutów korzystam, a dzisiejszy post to podsumowanie moich 7 lat pracy z drutami Knit Pro czyli w skrócie KP.Wszystkie druty zakupiłam w pasmanterii internetowej Biferno.
Wszystkie druty są wymienne co oznacza, że pasują do nich różnej długości żyłki.

Pokochałam

KP pokochałam od pierwszego wejrzenia i stała w tej miłości jestem nadal. To moje ulubione i jedyne druty.
Nie pracuję zwyczajnie na innych, bo nie lubię. Mam druty:
- drewniane
- metalowe
-i akrylowe.
Także posiadam jeden komplet skarpetkowych  drewnianych drutów. 
Przez te kilka lat pracy z KP wypowiadałam się o nich wielokrotnie na tym blogu i na forum, na którym bywam ostatnio rzadko.

Napisałam przez kilka lat prowadzenia tego bloga  takie  posty na temat KP

- DRUTY JAKIE WYBRAĆ I DLACZEGO TAKIE
- SZLACHETNE DRUTY
- DRUTY PROSTE A DRUTY NA ŻYŁCE
-DRUTY KNIT PRO BASIX JAKIE SĄ? 
-DRUTY DREWNIANE KP BASIX  BIRCH 
Jeden post pokazywał jakie mieszkanko mają moje skręcane druty i akcesoria (klik).

Posty te lubicie i często są wyświetlane w top 10 co widać po prawej stronie bloga, wiele rzeczy z tych postów nadal jest aktualnych pomimo czasu jaki upłynął.

Dzisiaj 

W dzisiejszym poście zrobię coś co uważam, że na 7 lat warto zrobić. Pokażę Wam straty na drutach w 7 letniej pracy z nimi.Co to oznacza?
Opowiem Wam ile drutów mi się złamało i dlaczego. Jakie żyłki mi odpadły i dlaczego. "Ogrom zniszczenia" Wam zaprezentuję i podsumowanie na temat jakości tych drutów zrobię.
Dlaczego? Dlaczego warto to zrobić?
Kupując nieraz droższe druty zastanawiamy się czy nie lepiej iść w opcję tańszego sprzętu i częściej go wymienić. Odpowiem Wam pokazując naocznie "straty" na pytanie jak wygląda amortyzacja tych drutów w cyklu ciągłej pracy na nich przez 7 lat.
Całej ilości prac nie obejmuje ten blog, bo bloga prowadzę od 2011/2012 roku. Na drutach pracuję od 2009 roku. Wcześniejsze prace pokazywałam na forum maranciaki, kiedyś także w ogólnie dostępnych linkach do swoich zdjęciach i prac na picassie, ale po niemiłym incydencie musiałam schować album. Pozwolicie, że tematu w szczegółach wałkować nie będę, ale do rzeczy

Straty w drutach

Przez 7 lat ciągłej pracy na tych drutach wymieniłam i uzupełniłam zakupując ponownie
-połamałam dwa komplety drutów 3 mm (czyli 4 sztuki, przy czym trzeci komplet teraz sobie zakupiłam)
(jeden drut złamała mi córka wskakując nogami na kanapę z robótką, drugi, trzeci i czwarty połamały się ze spracowania materiału. Miło się na nich dzierga, ale duże gabaryty zużywają te najcieńsze skręcane druty-a dziergałam sukienki i tuniki w rozmiarze na siebie, więc obciążałam konkretnie  i druty i żyłki).
- jeden komplet drutów akrylowych  rozmiar 3mm (przypadkowo usiadłam na robótce, a akryl nie jest gibki
-jeden komplet drutów drewnianych cubics w namniejszym dostępnym rozmiarze, także pękł mi przy łączeniu druta z obsadką, a więc w najcieńszym miejscu.
-jeden drewniany drut z kompletu skarpetkowego 
Z drutów to będzie wszystko. Grubsze rozmiary trzymały mi się świetnie i trzymają nadal.
Jak widzicie głównie straty są w drewnianych drutach, bo na nich ciągle pracowałam. Akrylowe połamałam w sumie przypadkiem.Metale mam prawie nowe i mało używane, bo pokochałam drewniane i na metalach zwyczajnie mało dziergałam. Akrylowe druty ciekawe są od rozmiaru 4 mm, bo grubsze rozmiary są pewniejsze przy pracy, lubię na nich robić jak mam wyjątkowo cienką włóczkę patrz na chusty.

Na zdjęciu od góry połamany drut drewniany 3 mm
pośrodku akryl sklejony i pracuje nadal
najniżej drewniany cubic


 Tutaj komplet 6 drutów skarpetkowych. 
Dużo na nich dziergałam jeden drut to także sklejony "inwalida"
Na szczęście ilość 5 sztuk w zupełności wystarcza do dziania skarpet.



Straty w żyłkach

Jedna żyłka na tyle różnych żyłek, przyszła od początku jakby trefna. Mocowanie plastiku i metalu było tak zrobione, jakby plastik nie był w procesie produkcji dociśnięty do metalu. Moim zdaniem brak taki powinien być wychwycony w fabryce, bo wiadomym jest, że tak wykonana żyłka haczy i wkurza. Nie wyrzucam jej (bo ta oczywiście rozpaść się nie chciała),  bo czasem potrzebuje na czymś rękaw w robótce zostawić, więc mam ją, ale irytator mi włącza przy pracy.
Pozostałe  2 żyłki z obrazków wypadły z mocowań. Dlaczego? Robiłam ciężkie rzeczy i w komplecie z drutami czasem ciągnęłam czasem wieszałam na nich. Naprawdę je spracowałam solidnie zanim odmówiły posłuszeństwa.

Fotki

 Nie zbierałam tych "kalek" celowo, ale jakoś same mi się pozbierały. A to zostawiłam połamaną żyłkę, żeby mierzyć sukienkę czy bluzkę podczas robienia przedłużając obwód.... tak się ostały kaleki. Ponieważ mam zamiar zrobić porządek w nich, zanim zasilą puszkę z plastikiem postanowiłam pokazać Wam co i jak.

 Oto trefna żyłka
Służy tylko do przekładania oczek



Podsumowanie

7 lat z KP uważam za bardzo  udane. Rozumiem, że wykonując bardzo dużo prac na drutach jakieś straty się generuje. Komplety różnych drutów KP spełniły swoją rolę i pokładane w nich nadzieje, nadal pracują i chętnie wyskakują z etui do nowych zadań. Straty jak widzicie nie są duże ani powalające. Jestem z drutów bardzo zadowolona i z radością uzupełniam na bieżąco swój mini warsztat "ręcznej dziewiarki".
Posta adresuję do tych osób, które wahają się czy kupić najtańsze druty, czy kompletować sobie powolutku zestaw np KP. Moja rada jest kompletować, na pewno będziecie zadowolone tak jak ja.

A Wy?

Zaglądacie na swoje blogi robiąc ostatnie wpisy przedświąteczne?
Czy rozglądacie się nerwowo po domu tak jak ja,  co można zrobić pod kątem Świąt już teraz w domu???
Serdecznie Was pozdrawiam!






5 komentarzy:

  1. Rzeczywiście, jak na 7 lat to straty niewielkie. Moje były sporo większe ale i tak nie zniechęciły mnie do drutów KP.
    Po prostu to na nich najbardziej lubię robić.
    Kupiłam sobie nawet jedne, bardzo zachwalane druty HiyaHiya i...wolę jednak kolorowe, drewniane Knit Pro.
    Przymykam więc oczy na straty (w tych cieńszych rozmiarach)i co jakiś czas je po prostu uzupełniam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak po prostu jak mi się złamał jeden drut 3 mm to zostawiałam go sobie i potem jak mi się złamał drugi z zestawu nr 2, to miałam zapas z pierwszego kompletu. Może dlatego takie małe straty wyszły mi w tych drutach.
      Cieszę się że i Ty lubisz te same drewniaki co ja ;-)

      Usuń
  2. Ja jestem chora, więc robię co chcę. Czyli głównie oglądam i dziergam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma tam miejsca obok Ciebie dla mnie? Pochorowałabym z rozkoszą i podziergała bezkarnie i ile wlezie ;-)

      Usuń

Witam Cię serdecznie i dziękuję za pozostawienie komentarza :-)