To będzie moje nowe imię, a przynajmniej powinnam je nosić ostatnio. Co najmniej ostatni miesiąc o ile nie dłużej. Pamiętacie jeszcze mój nowy projekt autorski Camel blouse?
Projekt powstał w mojej głowie dość dawno, dobór włóczki był łatwy dzięki konsultacji z Basią z Biferno.
No i się zaczęło...
Po pierwsze
Pisałam Wam kiedyś, że projekty są różne. Przylatują niektóre lekkie jak motylek, inne ociężałe jak bombowce przed zrzutem. Ten projekt bluzki, był lekki jak motylek, przyleciał i zagościł w mojej głowie nie wiadomo kiedy, żyć nie dawał tak mordował, że chce być zrealizowany. Już, natychmiast, teraz.Wszystko mi się z nim kojarzyło...
Przeglądając rok 2014 zauważyłam, że chociaż powstały całkiem nowe moje projekty dzianinowe, to jednak początek roku odpoczywałam produkując szale, środek roku odpoczywałam ciągnąc kilka projektów przeplatając je także szalami, podobnie jak koniec roku, kiedy miałam obok siebie prace typu "przerywniki" np szydełkowe kwadraty tzw. "babcine" na koc.
Po drugie
Wracając do motylka, w fazie realizacji projektu, był trudny jak nie wiem co. Niby wszystko proste, ale...
-ale worki do kieszeni od bluzki do poprawki, bo wykonane raz nie układały się prawidłowo
- ale podkrój na kieszenie trudniejszy w realizacji niż w koncepcji, wymagał kilka razy zatrzymania się i dumania
-ale wykończenie dołu do sprucia, bo to co zrobiłam nie podobało mi się więc i tu poprawka i prucie
-ale wykończenie szyi do sprucia, bo nie do końca zadowolona z niego byłam.
Słowem bombowiec naładowany bombami przed zrzutem przebrał się za motylka i mnie omamił. Skusił.
Zwabił. A potem wykańczał na raty i miał z tego radochę.
Po trzecie
Z różnymi projektami dzianinowymi różnie bywa. Niektóre naprawdę cieszą podczas przelewania myśli w czyn. Ten choć prosty we wzorze ogromnie, po prostu ma kilka poziomów trudności w wykonaniu go tak, jak został zaplanowany.
Dlatego Frustracja to moje nowe imię.
Różne osoby mają różne podejście do trudności w pracach dzianinowych. Jedne poddają się szybko, prując swoje prace, mając ich po prostu serdecznie dość. Inne poprawiają projekt, po raz enty, aż do uzyskania efektu, który zadowoli je. Ja należę do tych drugich a nawet trzecich, generalnie przeciwności nie zrażają mnie od razu. Mogę mieć na imię Frustracja, ale nie pozwolę, aby żadna produkcja własna, mnie przerosła i zdeptała.
I proszę bardzo.. niech sobie zagrywa, niech mnie wkurza, niech ze mnie drwi, niech frustruje i irytuje.
I tak ją pokonam, wydziergam i będę nosić i Wam pokazywać z radością, że żadne głupie "sticze" mnie nie pokonały.
Po czwarte
Imię Frustracja jednak do mnie na stałe nie przylgnie, bo Camel blouse jest w fazie finalnej. Do zrobienia został mi już tylko jeden rękaw. Nawet już dość spokojna jestem. Jeszcze tylko doleci do mnie ostatni moteczek włóczki i moja krwawiaca będzie gotowa ;-)))
A Was?
Co ostatnio wkurzyło? Wnerwiło na maksa i sfrustrowało tak, że chciałyście spruć, podeptać, podpalić i poskakać na tym? Serdecznie Was pozdrawiam
Wasza Frustracja ;-)
A co ja mam powiedzieć...? Zero chęci i pomysłów na robótki... Już mam siebie samej dość :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twojego motylka :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Jednak, aby uzyskać efekt bluzeczki, musiałam iść w cienkie druty, tu każda poprawka jest pracochłonna. Może jednak zapamiętam ten projekt jako "motylka" :-) I ją Cię pozdrawiam Kasiu i czekam na nowe prace :-)
UsuńZ moimi projektami bywa tak, że jeżeli widzę, że coś nie tak - i desperacko brnę do końca - to potem i tak pruję i poprawiam. I to jest jedno wyjście, jakie stosuję. Drugi model postępowania: od razu pruję robótkę, która zapowiada się na nieudaną. Trzeci: rzucam rozpoczętą robótkę precz i pruję np. po roku. Niestety dziewiarki tak mają, że żeby uzyskać niezły efekt finalny, niekiedy trzeba po prostu poprawiać, bo nie zawsze to, co sobie człowiek wyobraził, przekłada się to co się otrzymało.
OdpowiedzUsuńNie zrażaj się więc, masz już z górki.
Tak Antonino masz w 100% rację. Już mam z górki :-)
Usuńkamizelkę, nie dlatego, że źle, tylko dlatego, że nie miałam do niej siły... ale ja do niczego teraz nie mam siły, ych...
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, Frustracjo!
LenaBezsilna
O matko... :-) trzymaj się ciepło Lenko!!!
UsuńMnie wkurzają całkiem inne sprawy: na przykład Minister Edukacji Narodowej. I właśnie robótki służą mi do odstresowania.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swojego mola :-) W oczekiwaniu na ostatni motek dłubię .... szalik...bardzo się odstresowałam :-)
UsuńKochana nie martw się, nie jesteś sama, ja mam na drugie Frustracja, nieustannie czymś się frustruję, a najbardziej sobą. Całusek!
OdpowiedzUsuńDzięki Frustracjo!!! :-)
UsuńMam jak Jola, żyję dzięki robótkom, dosłownie, bo gdyby nie ... jest parę osób wiedzących jak skończyłoby się to zdanie ... Nie pozwól, by denerwowało Cię coś, co powinno dawać ukojenie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobrze Bożenko, nie pozwolę. :-) Pozdrawiam Cię !
UsuńNa maksa to mnie ostatnio wkurzyły Koleje Mazowieckie, swoją frustrację przelałam na papier i im wysłałam, ale żeby robótką się stresować ? Jak mi rozmiar lub kształt czapki nie wyszedł odpowiedni, to po jakimś czasie nagle przyszedł pomysł, jak niewielkim nakładem pracy to naprawić. Dzięki robótkom to ja różne życiowe kłopoty przeżyłam bez środków uspokajających. Całkowicie zgadzam się z Jolą i Bożenką. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMacie rację dziewczyny w tym co piszecie, we wszystkim. Dziękuję.
Usuń