Kupiłam tę włóczkę wieki temu w SH. Takie wieki temu, że zupełnie nie pamiętam po co ją kupiłam, z jakim przeznaczeniem ją kupiłam i co mi się w niej w ogóle podobało. Podejrzewam, że kupiłam ją w moich "nowych kolejnych " początkach z rękodziełem i podobała mi się po prostu jej cena, bo sama włóczka to był jakiś koszmar. Przeleżała kilka lat sobie grzecznie, chyba z 6, bo zupełnie nie miałam na nią pomysłu.
Włóczka składała się z 3 nitek żółtych, jakiejś włóczki koloru nie wiadomo czy czarnego, czy granatowego i włóczki szaroburej. Szara zwłaszcza była wielokrotnie wiązana nieładnymi pękami, po prostu żaden rarytas szczerze mówiąc i dziergając ten szal zadawałam sobie pytanie nie raz, "co mnie skusiło????" ;-)
Pomysł
Pomysł mi jakoś w ogóle nie przychodził na tę włóczkę. To było coś zupełnie nowego dla mnie. Włóczka i zero pomysłu na nią. W końcu pomyślałam, że zrobię szalik szydełkowy, ale supły we włóczce o których już mówiłam, powodowały, że pomysł po prostu upadł w realizacji. Wykonałam sporą pracę tylko po to, żeby po zobaczeniu efekty wszystko spruć. W końcu w przerwie w swetrze w oczekiwaniu na włóczkę, stwierdziłam, że owszem szalik będzie zupełnie dobrym pomysłem, ale może jednak w wersji drutowej.
Ta dam...
Tak to wygląda w gotowym wyrobie. Zwykły prosty męski szalik. Żadna rewelacja powiecie, ale wiecie co? Cieszę się, że pokonałam tę moja 6 letnią zmorę robótkową ;-)
Można zawiązać go na przykład tak.
Prosty zwykły szalik.
Dwustronny wzór. Taki jest z jednej strony.
A taki jest z drugiej.
Fantazyjnie rozrzucony.
I klasycznie zawiązany.
Szalik schowałam do tzw. "kartonu niespodziankowego" jak przyjdzie pora, zostanie komuś podarowany.
Sama nie wiem jeszcze komu, ale znajomych mężczyzn i mini-mężczyzn nie zabraknie ;-)
A Wy?
Czy trafiła Wam się włóczka, na którą kompletnie nie miałyście pomysłu??? I czy pamiętacie jeszcze jak wyszłyście z tego impasu robótkowego?
Serdecznie i cieplutko Was pozdrawiam!
Tak, ja pamiętam taką włóczkę, wysłałam ją przyjaciółce, a ona się z nią męczyła.
OdpowiedzUsuńA szalik bardzo mi się podoba, taki trochę zgrzebny, męski, uważam, że jest świetny. Kolorystyka wygląda ładnie.
Ha ha ha :-) ale jednak uporałam się z nią i jestem bardzo zadowolona z tuniki z niej wykonanej ;-)
UsuńDziękuję za miłe słowa pod adresem mojego nowego UFO-ka ;-)
Bardzo męska ta włóczka i w szaliku męskim super się prezentuje. Typowy szal dla twardziela:-) W mojej szafie zalega troche włóczke, na które kiedyś miałam pomysł, ale gdzieś po drodze zmieniałąm zdanie i póki co leżą sobie i czekają na swoją kolejkę:-) Pzryjdzie czas i na nie. Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA moje zapasy włóczkowe stopniowo topnieją, coraz mocniej je nadszarpuję swoimi udziergami ;-) co to będzie jak je wyrobię??? Nie wiem, bo kasy na zakup nowych jakoś nie ma.
UsuńTo prawda szaro bury melanż w szaliku wyszedł jak szalik dla "twardziela" ;-) nie może go nosić żaden za przeproszeniem "wymoczek" ;-)
Dziękuję za odwiedzinki i także Cię pozdrawiam!!!
Szalik niczego sobie, a jeśli chodzi o zalegające włóczki - no cóż mam jeszcze takie sprzed 20 lat :) i parę zaczętych robótek, z których już nawet nie pamiętam co miało powstać. Ale mam nadzieję stopniowo rozprawić się z tymi zapasami :)
OdpowiedzUsuńI to jest fajny plan na 2015 rozprawienie się z włóczkami sprzed 20 lat ;-)
UsuńFajny szalik. :-) Ja pod koniec ubiegłego roku zrobiłam sobie zaległość włóczkową prując starą kamizelkę. Tak mi się podobała ta gruba włóczka, że nie mogłam tego wyrzucić. W planach miałam zrobić bardziej ażurową tunikę. I tego planu nadal się trzymam. :-)
OdpowiedzUsuńBeautiful scarf!!!
OdpowiedzUsuńGreetings.:*
Rewelacyjny szalik :-) Świetny pomysł na wykorzystanie problematycznej włóczki :-)
OdpowiedzUsuńNawet nie wspomnę, ile mam takich moteczków... i nadal nie wiem, co z nich wydziergać... poprawy nie ma ;-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu a może koc szydełkowy elementowy? Mnie ostatnio dobrze zrelaksował, polecam serdecznie takie wykorzystanie włóczek.
UsuńU mnie w sh włóczek było pełno teraz trochę mniej ale też się trafiają i korzystam z takich okazji:) Zawsze są zagraniczne, dobrej jakości i tanie. A pod koniec zeszłego roku wyciągnęłam z pudła wełenki takiej samej grubości i dzierga się szydełkowy koc sporych rozmiarów w pasy:) W ten sposób kłębki leżące dość długo w szafie zamienią się w coś pożytecznego:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma za dużo takich gratek. Cieszę się, że trafiła Ci się taka fajna gratka w postaci włóczek i robótki, która. Cię zadawala. :-)
Usuńtak, piękne szmaragdowe 2 moteczki, które do mnie zaśpiewały syrenim głosem jak dokupiłam 2 ametystowe moteczki :D
OdpowiedzUsuńzrobiłam kamizelkę :)
Zupełnie jak u mnie, wabią mnie i mamią motki....
Usuńśliczny :)
OdpowiedzUsuńlubię mieszać z pozoru nijakiego koloru włóczki, zawsze wychodzi coś ciekawego - tak jak ten szaliczek, ma to coś. Pozdrawiam, K
OdpowiedzUsuń