Ze Zwierzyńca w kapokach, zostaliśmy zawiezieni do miejsca spływu.
Nie powiem, wybraliśmy najkrótszą trasę, będąc z dziećmi wydawało nam się, że do 2 godzin nam się nie zanudzą spływem. Po obejrzeniu folderów sądziłam, że najkrótsza trasa będzie najłatwiejsza. Ale chyba mi się wydawało. Sądziłam, że będzie to luzacki spływ z podziwianiem widoków i leniwym niesieniem kajaka przez rzekę.Oczywiście trasa zaskoczyła mnie. Obfitowała w mnóstwo konarów, które wystając z rzeki czyniły spływ dość trudnym. Były momenty mocnej walki z nurtem a nawet oberwałam wiosłem od pociechy zdaje się...
Hitem była natomiast wywrotka. Obie z córką chcąc uniknąć zderzenia z konarem się uchyliłyśmy... skutki nie trudno przewidzieć. Zamoczyliśmy wszystko co dało się zamoczyć. Na szczęście po kilku dniach oba telefony i aparat ruszyły... więc straty z kajakowania wyszły prawie na 0 nawet zdjęcia z tego posta pochodzą z zalanego aparatu.
Najbardziej zabawne było jak moje i córki klapki popłynęły rzeką, złapane przez przyjaciół za zakrętem. No i moja córka płacząca na brzegu, że ma mokre skarpetki ...jak była mokra cała :-)...
Kajak, złapany przez męża jak był do góry dnem... i wiosła...i walka z zatopionym plecakiem, który leżąc z przodu kajaka całkiem poszedł na dno.
Na zdjęciu poniżej pierwsze z trudniejszych miejsc... kolejka kajaków i brawa jak ktoś przepłynął za 1-szym podejściem...
Trasę zakończyliśmy na Zalewie Rudka... Wpływu do Zalewu pilnował most.... no nie powiem położyć się trzeba było w kajaku, aby pod małą szczeliną pod mostem przepłynąć. Dla tych co nie mieli koncepcji jak przeszkodę pokonać, był napis sprayem na moście "Kryj ryj". Nie powiem choć napis niegrzeczny, w takich okolicznościach mocno nas to ubawiło...
Serdecznie polecam taki sposób spędzania wolnego czasu. I ruch, przygoda i niezapomniane wrażenia.
Pa!
Wrażeń miałaś co niemiara, ładne zdjęcia zrobił ten zalany aparat, widocznie szczelny.
OdpowiedzUsuńpiekne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPłynęłam tamtędy niedawno. Było sporo przeciwności wraz z wpłynięciem kajakiem na niewidoczny konar! Zaklinowaliśmy się. Do brzegu wiosłem się nie dało dostać. Głęboka, brudna woda pod nami. Udało się wybrnąć z opresji przez odepchnięcie od dna, które było pod nami prawie na długość wiosła...
OdpowiedzUsuńNas zmoczył jedynie deszcz. Osobiście twierdzę, że jest to najtrudniejszy odcinek. Płynęłam kilka lat temu ze Zwierzyńca spory kawałek i było dużo łatwiej, i przyjemniej :)
Jakbyście pojechali jeszcze kilka kilometrów od Obroczy, to natrafilibyście na mój rodzinny domek :)
UsuńKiedy pływaliście?
Tak, my także zaklinowaliśmy się na konarze w poprzek rzeki. Ponieważ nie mogliśmy z niego nijak spłynąć i nic nie pomagało, kiedy już osłabliśmy i naszarpaliśmy się... Wyszłam w końcu z kajaka bo i tak byłam już mokra i ściągnęłam go na płytszą wodę rzeki i tam wsiadłam, nalewając wody do kajaka.
UsuńTak przepłynęliśmy kawałek, a jak była zatoczka wysiedliśmy i wylaliśmy ze 100kg wody z kajaka. Potem znowu wsiedliśmy i już pół godzinki płynęliśmy sobie milutko. Najfajniej było na Zalewie Rutka... ale młodej było zimno więc ten odcinek już szybko śmignęliśmy do pomostu. Płynęliśmy zdaje się 25 albo 26 lipca.
Wspaniała wyprawa :-)
OdpowiedzUsuńBez tej wywrotki byłoby nudno prawda...? I jedno wspomnienie - o walce z komarami :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dla mnie to było zabawne, ale widziałam, że córka się wystraszyła :-)
Usuń