czwartek, 9 października 2014

Jaki jest prosiak, każdy widzi...

W tym poście opowiadałam Wam o zwierzaczku jaki zamieszkał w naszym domu, czyli o śwince morskiej. Tymek jest u nas ponad 4 lata, to zadziwiające  jak ten czas szybko leci. Jest bardzo spokojnym zwierzątkiem i typowym facetem, szybciej zdechnie niż pokaże, że coś chce. To ten typ zwierzątka co jak śpi wyciągnie łapki, ułoży się na boku i świat dla niego nie istnieje. To taki prosiak, co patrzymy na niego uśmiechamy się i mówimy
-" Ale słodziak".
W tym poście pisałam Wam jak rodzina świńska się rozrosła. Jak dołączyła do nas Brązia, jak aklimatyzowała się pisałam tu
I w zasadzie mogłabym na tym poprzestać, gdyby Brązia nam nie zachorowała. Poszliśmy z nią do weterynarza na dłuższe leczenie, znowu ganialiśmy tam w odstępach tygodnia. Także  Tymka musieliśmy zanieść na oglądanie,  bo pan doktor chciał zobaczyć czy  na pewno jest zdrowy.

O Brązi co nie jest Brązią
Już na pierwszej wizycie okazało się, że Brązia to nie Brązia. Pan doktor wysłuchał mnie bardzo cierpliwie, jak ostatnio miała ruję (zabijcie mnie naprawdę byłam pewna,że to ruja, miała jakiś śluz z zadka i tak rozpłaszczała zadnią stronę nadstawiając Tymkowi ją do wąchania...) Pan doktor uszczypnął Brązię w okolicach zadka Brąziek pisnął, a pan doktor powiedział:
- "Ty..." cytuję "jajka masz, Ty facet jesteś"
Nie muszę mówić, że cała nasza rodzina stała rozdziawiwszy gęby...
"Jak to facet? Ona miała być dopuszczona do Tymka niedługo... My mamy chętną rodzinkę z  dziećmi na ich  potomstwo...."
Taaak  życie zaskakuje czasami.
Musieliśmy znajomym wytłumaczyć, że nie będzie małej świnki dla nich. Że muszą oględnie wytłumaczyć oni z kolei swoim dzieciom, że to para nie będzie miała młodych i nie zamieszka razem .... bo Brązia nie jest już Brązią."
Pan doktor tylko się śmiał z całej sytuacji, bo nam to do śmiechu wcale nie było, że szybką operację "zmiany płci" mamy na tej pierwszej wizycie ekspresowo i gratisowo.
Tak więc wracając do zakupu Brązi, sprzedawca nie odróżniał narządów zwierzątek, które sprzedawał.
Zapytacie, jak to się stało że i my nie odróżniliśmy, mamy przecież samca w domu... więc powinniśmy wiedzieć, że drugi to też chłopak, no przynajmniej jak podrósł trochę...
No może powinniśmy ale nie odróżniliśmy. No bo co było odróżniać, jak dziewczyna to dziewczyna i nikt jej potem w tyłek nie patrzył jak rosła.
Kiedyś co prawda jedna rzecz dała mi do myślenia... Na świniakowych stronach czytałam, że samce warczą, węc jak Brązia warczała, to się zdziwiłam jak to świnka od świnki potrafi się nauczyć dźwięków różnych (o tym też czytałam) zupełnie nie przyszło mi do głowy, że nie musiała Brązia (co jest Fredziem albo Brąźkiem) się uczyć, bo już to umie.

Co dalej...
A dalej to znajomi kupili małą świnkę, oczywiście samiczkę, bo na nie było zapotrzebowanie, wabi się Czarnulka. I bij zabij nie wiemy na 100%, czy to nie kolejny samiec. Bo po ryju ni cholery nie widać, a u niektórych mniej uposażonych samców także nie widać, co to one są. Ponieważ zakup był u tego samego sprzedawcy, możliwe naprawdę bardzo możliwe, że to kolejny facet. A ma być samicą, bo 2 samce już czekają  na jej dojrzałość płciową. ;-)

Nie wierzyłam długo....
Nie wierzyłam długo weterynarzowi. Naprawdę przyznaję się bez bicie i powiedziałam nawet raz, ze się nie zna,  ale znał się. Co prawda Tymek piszczy do Brąźka zwanego Fredziem, a Fredziu chętnie  wskakuje do klatki Tymka... ale dzieci z tego nie będzie. One po prostu się lubią, bo się znają i są towarzyskimi świnkami. Chociaż Tymek pokazuje Fredkowi, że jest starszy i że ma się go słuchać. A Fredek trochę uległość pokazuje, ale tylko trochę, bo czasem łapami na Tymka się zasadzi.

O Brązi nie Brązi
Brąziek vel Fredek ma zupełnie inny charakter niż Tymek. Jak chce jeść to żre kraty aż trzeszczy, zupełnie jak samiczka, którą mieliśmy kiedyś. Głośno kwiczy i pokazuje co on chce. Jest bardzo towarzyski i często domaga się uporczywym patrzeniem, żeby go wziąć i pomiętosić, bo on się nudzi a kontakt z ludźmi, to on uwielbia. Mógłby zupełnie zamieszkać na kolanach, albo wtulony w rękę. Jak był chory i nie mogłam go brać na siebie, tylko w miejsca, gdzie można było je zdezynfekować, to nie uwierzycie mi pewnie, ale spragniony bliskości i czułości, wtulał się w dwie słonie złączone nadgarstkami a otwarte dłońmi. Wtulał się jak małe dziecko, "jestem chory i jest mi źle, przytul mnie". Zaspokajał w ten sposób potrzebę ciepła i bliskości.

Tak wygląda dorosła Brązia nie Brązia
I zabijcie mnie, dla mnie ma mordę dziewczyńską. Miłą i bardzo słodką. Ponad miesiąc oswajałam się, że w domu są dwa chłopaki. I nie pasuje już do niej określenie " Ty wariatko" no chyba, że powiem "Ty wariacie" to owszem pasuje.
I w życiu bym nie pomyślała, że płeć można tak łatwo zdiagnozować za przeproszeniem "szczypiąc chłopaka w j......a." no cóż, jak Czarnulka znajomym podrośnie, to z premedytacją pójdę poszukać u niej atrybutów męskich i ją uszczypnę. Jak znajdę i piśnie, znaczy się chłopak.

Dla fanów tych miłych zwierzątek zdjęcie dorosłego Fredko/Brąźka...



Serdecznie Was pozdrawiam!

14 komentarzy:

  1. Aga śliczne zdjęcia! I jaki ładny ten Twój świnek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to Fredziu jak nazwała go córka, tylko ja się ustawicznie mylę i mówię Brąziek... bo rok tak do niego mówiłam ;-) Jest ogromnie miły z ryjka ;-) na zdjęciu jest na kolanach moich i przytulony tak jak bardzo lubi a Tymek jest o niego zazdrosny ;-)

      Usuń
  2. Na pocieszenie dodam, że nie tylko u Was tak się porobiło z płcią zwierzątek. Masz królik Czesio również dobrych kilka miesięcy funkcjonował jako Czesia - bo przecież był kupowany jako samiczka. Z błędu wyprowadziła nas pani weterynarz. Oj trudno było się przestawić i nazywać królika Czesiem. Zresztą osiągnąwszy dojrzałość płciową zaznaczał to dosłownie, obsikując z góry na dół Matyldę, która się zbliżała do klatki. Ostatecznie podjęliśmy decyzję o kastracji. Królik stonował swe zachowania i odtąd jest sympatycznym zwierzakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się pocieszona :-) Podobno kastracja u świnek morskich jest bardzo ryzykowna dla życia świnki. Moje prosie mieszkają w osobnych domkach, ale odwiedzają się. Ile jest wtedy warczenia, skakania, kwiku i.... sikania, naprawdę jest na co popatrzeć.

      Usuń
  3. Jak córeczka była w szkole podstawowej, też mieliśmy podobnego typka... Miała być ona (info w sklepie), więc została nazwana Pipi, a potem się okazało, że to on i został Pipkiem. Bardzo urokliwy był i oswojony... Choć też trzeba było pilnować, żeby zbytnio terenu nie znaczył...
    Ach te uroki dodatkowe...
    Zapraszam też do siebie na candy - http://marilles-crochet.blogspot.com/
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O super opowieść! Słuchaj Marille jak masz już praktykę w tym, to powiedz mi proszę jak imię Brązia przerobić na wersję męską? Ładne imię Pipek ;-) My nasze puszczamy na panele, a na wykładzinę nie, bo właśnie nie chcemy, żeby znaczyły teren.

      Usuń
  4. Rewelacyjna historia - można by rzec - z happy endem ;-) Najważniejsze, że chłopaki już są zdrowe :-) i tego się będę trzymała.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A miała być mała świnka... i lekcja biologii dla córki, w sensie mama świnka opiekuje się małym prosiaczkiem. A tu proszę... jakie kwiatki... Trzeciej świnki nie wezmę, o nie!

      Usuń
  5. Dziękuję już byłam i się wprosiłam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. ślicznota ,miałam kiedyś Asię i Igę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje prosiaki powiedziały, że Tymek chętnie poznałby Asię, a Brąziek wyraził chęć poznania Igi ;-))))

      Usuń
  7. Fajny Fredzio :) dobrze, że wyzdrowiał. Fajna historia z tą "zmianą" płci. A jeśli mogę wyrazić swoje zdanie, to sądzę, że dobrze, że dzieci z tego nie będzie. Jest tyle pięknych, biednych świnek, które czekają na adopcję, że można przebierać w umaszczeniach, długości i strukturze sierści jak w ulęgałkach. I jeszcze te biedusie w sklepach zoologicznych. Takie smutne, że aż serce się kroi, kiedy je widzę. A przecież wszystkich kupić i tak nie mogę, a na miejsce jednej przyjdzie następna...
    Pozdrowienia od moich świńskich dziewczyn - Hani i Sabinki przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedusia znajomych była wzięta z hodowli. Jest bardzo malutka i słodziutka. Oczywiście miała infekcję oczka, oraz w sierści galopujące zwierzątka... Została więc zaopiekowana i wykąpana i ma oczko w fazie leczenia.
      Na zmianę płci byśmy się nie zgodzili.;-) Dziwnie nam jednak było przestawić się na stan rzeczywisty, żałowaliśmy, że nie zabraliśmy prośka na początku do weta w celu samego pokazania go.
      Hania i Sabinka w klatkach moich chłopaków są mile widziane ;-) Spokojniejszą zapraszam z wizytą do Tymka, a żywszą do Brąźka, będzie podobieństwo charakterów. ;-))))

      Usuń
    2. Niestety wizyta jest raczej niemożliwa ;) Zobowiązałam się, przy adopcji dziewczynek, że nie będę ich rozmnażała. A dzieci już miały obydwie zanim trafiły do mnie. Wszystkie prośki były ładne - jeden w drugiego. Trudno było wybrać, które dziecko ładniejsze od którego.

      Usuń

Witam Cię serdecznie i dziękuję za pozostawienie komentarza :-)