Zielony
Zielony, to mój ukochany kolor. Ukochany od czasów bycia nastolatką, kiedy go odkryłam poszukując kolorów, które lubię i w których dobrze się czuję. Powiązałam zieleń z kolorem moich oczu i tak lubimy się od tamtych czasów. Ewoluowała moja miłość do zieleni, poprzez wypraktykowanie przeróżnych odcieni tego koloru. Limonkę bardzo lubiłam jak byłam młodsza, odcienie zielonej trawy podobnie, aż do wersji dojrzałych i ciemnych.
To dlatego zielona włóczka jak do mnie trafia to już pozostaje u mnie na zawsze.
Dawno
Dawno temu, w pracach na drutach to wieki całe, bo 5 lat bez mała, popełniłam zieloną bluzeczkę.
Powiecie, dlaczego pokazuję starą pracę? Dlatego, że blog ten, to moje miejsce dzielenia się przemyśleniami robótkowymi. Postanowiłam pracę tę spruć, bo powstanie nowe życie z tej bawełny. I tym razem dla mnie. Kto jest cierpliwy niech poczeka. Kto niecierpliwy i nie poczeka- trudno.
Wydajecie swoje prace? Prujecie swoje prace? Z radością przetwarzacie odzyskany materiał na nowe pomysły? Ja z lubię odzyskany surowiec. Już wiem, co powstanie z cieniowanej bawełny.
Zielony, to mój ukochany kolor. Ukochany od czasów bycia nastolatką, kiedy go odkryłam poszukując kolorów, które lubię i w których dobrze się czuję. Powiązałam zieleń z kolorem moich oczu i tak lubimy się od tamtych czasów. Ewoluowała moja miłość do zieleni, poprzez wypraktykowanie przeróżnych odcieni tego koloru. Limonkę bardzo lubiłam jak byłam młodsza, odcienie zielonej trawy podobnie, aż do wersji dojrzałych i ciemnych.
To dlatego zielona włóczka jak do mnie trafia to już pozostaje u mnie na zawsze.
Dawno
Dawno temu, w pracach na drutach to wieki całe, bo 5 lat bez mała, popełniłam zieloną bluzeczkę.
TUTAJ LINK do całego posta jaki wtedy powiesiłam (dla zainteresowanych).
Bluzeczka cieniowana była jedną z moich ulubionych prac. Powstała dla mojej nieletniej mocno wtedy pociechy. Lubiłam w tej bluzeczce córkę, a i córka ją lubiła i nosiła bardzo długo. Niestety nic nie jest niezmienne, więc w końcu wyrosła z niej. Zapadła więc ostatecznie decyzja, o jej spruciu.
Kilka zdjęć sentymentalnych,
przynajmniej dla mnie.
Dekolt z cekinami dla małej lady
Detale z bliska
Wykończenie rękawów
Wykończenie dołu
Na ludziu, choć lekko nieostre zdjęcie
I zdjęcia z powstawania
Tak wyglądał korpus przed wykończeniem
Dlaczego?
Ta bawełna, jest bardzo ciekawa i bardzo mi się zawsze podobała. Efekt końcowy- zależy od pracy i tego, jak będą układały się kolejne rzędy. Teraz w nowej odsłonie może układ pasów i przejść między kolorami być zupełnie inny.
Kilka razy prułam już prace, które przestały spełniać jakieś określone standardy.
Poniżej jest druga praca, która już przestała istnieć. Dlaczego? Po prostu przestała odpowiadać mi przejrzystość tej bluzki. TUTAJ LINK do tego posta, kiedy pokazywałam tę bluzeczkę. Również praca sprzed 5 lat.
Zdjęcie archiwalne
Ażur bluzki serwetkowej fajny, ale cały stanik miałam na wierzchu
Stara się chyba robię, bardziej wstydliwa i w ogóle archaiczna ;-)
Chociaż na zdjęciu poniżej,
prezentuję "rogatą" siebie ;-)
A tak wygląda moja zielona destrukcja. Jest zieloną kulą, a w zasadzie dwiema zielonymi kulami. Cieniowanej bawełny mam 360g zielonej 400g
A Wy?
Wydajecie swoje prace? Prujecie swoje prace? Z radością przetwarzacie odzyskany materiał na nowe pomysły? Ja z lubię odzyskany surowiec. Już wiem, co powstanie z cieniowanej bawełny.
A z ciemnozielonej szmaragdowej... jeszcze dojrzewają pomysły w mojej głowie. Może dokupić tej algavre tylko akurat nie ma tego odcienia teraz w Biferno. Może będzie jeszcze do lata?
Serdecznie Was pozdrawiam.
Serdecznie Was pozdrawiam.
Dobrze odzyskana i wykorzystana włóczka zawsze sprawi radość. Tak odzyskuję i z prutej ponownie dziergam. Często też z prutej już nie nadającej się kolorystycznie lub jakościowo robię kapcie na drutach lub szydełku. I w ten sposób włóczka ma nowe życie.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKapcie na szydełku mi sie marzą....albo na drutach.
UsuńJa to raczej wydaję :-D Ale podziwiam upór i prucie! Czekam niecierpliwie ;-)
OdpowiedzUsuń*uściski!*
Pruję i przerabiam i znowu pruję:)aż do całkowitego "wykończenia materiału". Czasem nawet kupuje "na ciuchach" swetry specjalnie i wyłącznie do sprucia, ale to muszą być jakieś ekstra wełenki pod względem jakości.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne kłębuszki! Z pewnością zostaną twórczo zagospodarowane. Mi chyba jeszcze się nie zdarzyło pruć jednej pracy i przerabiać na inną. Pewnie po prostu za mało jeszcze zrobiłam...
OdpowiedzUsuńZ pewnością łatwiej jest zaprojektować i wydziergać coś z nowej włóczki,ale zauważyłam,że jak wyjdzie coś ładnego ze sprutej,to jest większa satysfakcja.Powodzenia i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń