wtorek, 8 października 2013

O metrażu...

Dzisiejszy post to trochę kontynuacja poprzedniego. Zaczynając zabawę włóczkami, często miałam dylemat ile włóczki na daną rzecz potrzebuję? Jak się rozeznać w tym temacie.
Jest to o tyle ważne dla większości dziergających pań, że często te naprawdę ładne i pożądane przez nas włóczki są w sklepie internetowym.
O pasmanteriach
Niestety oferta włóczkowa lokalnych pasmanterii jest w większości wypadków żenująca. Same akryle w badziewnych kolorach, nic włóczek z tzw wyższych półek, ulokowane gdzieś pod sufitem, pani zdeprymowana i zestresowana naszymi pytaniami, nie pozwalająca dotknąć motka, bo się pobrudzi...
Tak czy owak, większość z nas dochodzi do wniosku, że dobrze jest mieć zaprzyjaźniony sklep internetowy, w którym nie czujemy się natrętami, a na pytania przez nas zadawane są rzetelnie odpowiedzi.
Ja mam taki zaprzyjaźniony sklep Biferno, ale każdy blog ma pewnie swój ulubiony. Sklep ten prowadzi także bloga, można tam zajrzeć, jak nieraz wybrana przez nas włóczka wygląda w produkcie. Prowadzi także dział darmowe wzory, gdzie dziergaczki wymieniają się swoimi wzorami. Prowadzi także, stronę na facebooku o tu, gdzie można dowiedzieć się czy przesyłka do nas leci, albo śledzić najnowsze trendy i inspiracje w sklepie będące. Jednym słowem sklep, który klienta kocha, dla których klient jest pożądany i mile widziany, gdzie klient i jego potrzeby są ważne.
To miła odmiana we współczesnym świecie, gdzie klient traktowany jest per noga, zbędna i trzeba się go w sposób taktowny lub nie, pozbyć bo bardzo wadzi... i przeszkadza w słodkim nieróbstwie...
Jak przeliczać ilości włóczki? 
Wracając jednak do włóczek bo od nich wyszłam... Weźmy na ten przykład . Najpierw sprawdzam metraż włóczki.  Wychodzi na to, że ma 400 metrów w 100g. Jaka to jest informacja dla mnie?
Mianowicie taka, że ta nitka jest bardzo wydajna. Wiecie, że mam spory rozmiar, więc wybieram 5 motków takiej nitki na sweterek. Daje mi to pół kilo włóczki z metrażem 2000 metrów. Uważam, że to wystarczająca ilość na sweter w dużym rozmiarze. Niedługo będzie się dziergał.
Wybierając włóczkę  na daną rzecz ja osobiście, kieruję się głownie metrażem. Nie ilością włóczki a metrażem.
Wybierając włóczkę na komplet jesienny, czapkę z szalem, patrzę na metraż. 240 m w 100 g. Na komplet jesienny w postaci czapki i szala biorę 3 motki. Tyle spokojnie wystarczy. Właśnie się za taki komplet zabieram :-)
To metraż w nitce a nie waga mówi mi, ile danej nitki potrzebuję.Na tym się koncentruję. Są co prawda różne kalkulatory w sieci, ale dla mnie to za przeproszeniem pic na wodę i fotomontaż, bo nitki są różne i mają różne metraże, a klientki w różny sposób dziergają. Jedne luźniej inne ciaśniej. Jedne wolą mniejsze druty, inne wolą sweter na większych drutach. A to wpływa na ostateczną ilość nitki wyrobionej.Generalnie dobrze jest sobie zapisywać, ile na dany wyrób idzie mi nitki np na sweter? Na czapkę?
Gorzej z przewidzeniem, ile idzie nitki na wyrób szydełkowy. To trudniejsze do przewidzenia, bo zależy to bardzo od wzoru jakim robimy. Niektóre są bardzo nitko-żerne.
Zawsze wolę mieć nitki ciut więcej niż za mało. A jak coś zostanie ....zawsze można twórczo wykorzystać zestawiając dowolnie końcówki w każdej pracy np w tej szydełkowej na dole...




A jakie są wasze przemyślenia na temat ilości schodzącej nitki na dany produkt?
Zapraszam do dyskusji...

3 komentarze:

  1. Moją "przygodę" z dzierganiem zaczynałam kilkadziesiąt lat temu. Wtedy nie podawano metrażu włóczki w motku. Szacowało się orientacyjnie na tzw. oko oceniając grubość włóczki i ewentualne zapotrzebowanie. Również grubość drutów dobierało się po wykonaniu próbki. Podawanie na etykiecie metrażu w przeliczeniu na gramy - to prawdziwa rewolucja. Można łatwo oszacować ile potrzeba dekagramów włóczki na określony wyrób. Oczywiście potrzeby zależą też od sposobu dziania: ściśle/luźno. I pomimo tego, że na etykietach jest podany rozmiar drutów, nadal robię próbki, które służą mi do obliczenia potrzebnej liczby oczek, ale też do porównania jak wygląda dzianina wykonana na różnej grubości drutach. Zwykle robię dość ściśle i nie podobają mi się dzianiny rozwlekle zrobione na zbyt grubych drutach. Taka dzianina szybko się defasonuje i rozciąga. Są jednak różne gusty i guściki; są tacy, którzy lubią luźne rozwlekłe dzianiny i tacy, którzy ich nie lubią.
    A może w jednym z następnych postów zajmiesz się właśnie znaczeniem próbki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to dobry pomysł Antonino z napisaniem o znaczeniu próbki. Dziękuję za sugestię :-) Podobnie jak Ty, ja także lubię dzianiny zwarte. Co ponoć jest naszą narodową wadą bo Niemki ( a co mnie one obchodzą...) uważają, że Polki za ściśle robią dzianiny. A ja podobnie jak Ty uważam, że dobrze wykonany produkt, nie zeszmaci się w praniu, a luźno wykonany np sweter, po praniu jest szmatą w zasadzie do prucia a nie do chodzenia. Twój wpis o rewolucji, od kiedy zaczęto podawać metraż, bardzo mnie zaciekawił. Jak masz więcej takich wspominek, to ja bardzo chętnie posłucham. Bo o włóczce to ja mogę godzinami :-)

      Usuń
  2. całkowicie się zgadzam z obiema paniami, wolę dzianinę raczej ścisłą
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię serdecznie i dziękuję za pozostawienie komentarza :-)